sobota, 7 lutego 2015

KFC: Grander Silver

"Grander w wersji Silver z wyjątkowym serem Lazur Srebrzysty - w środku świeży, ręcznie panierowany kawałek kurczaka, smakowita czerwona cebulka, świeża, zielona sałatka oraz chutney gruszkowy- a wszystko to polane łagodnym sosem majonezowym." Tak opisana została serowa odmiana najbardziej znanego burgera z KFC. Sprawdziłem dzisiaj, czy warto wydać prawie 13 zł na tę bardzo kuszącą propozycję.

Zaczynamy od złożenia zamówienia - w tym przypadku element niezwykle ważny. Pan student Michał, który próbował być miły i sympatyczny, co niezbyt dobrze mu wychodziło, zapewnił, że 'trzeba poczekać 3-4 minuty' na kanapkę. No problem! Poszukałem wolnego stolika i spocząłem. Po kwadransie na ekranie gotowych do odbioru zamówień pojawia się numer mojego zamówienia; wreszcie się doczekałem! Kolejne 10 minut czekałem jednak na... kanapkę Grander Silver. To nie jest żadna pomyłka, po prostu musiałem zwrócić swojego burgera, bo był chłodny. Nie wystygnięty, ale zupełnie chłodny, jakby był dopiero wyjęty z lodówki. Kolejna kanapka była już okej, więc mogę zaczynać.



W przypadku obsługi lokalu, pierwsze wrażenie wypada fatalnie. A jak jest z zawartością powyższego zawiniątka? Pierwsze trzy gryzy były zupełnie bezmięsne a większość składników razem zaczynam wyczuwać dopiero w kęsach mniej więcej w połowie kanapki. Dla mnie to żadna frajda jeść mdłą bułkę upaćkaną majonezem i gruszkami. Kurczak jest w porządku, ale daleko mu do ideału, który miałem w qurrito cztery sery. Czerwona cebula jest ostra, podkreśla smak sera i dobrze do niego pasuje, sam ser też w porządku. Śmierdzi na kilometr, to znaczy, że dobry. Sałata tutaj jest i na tym jej rola się kończy. Tyle jeśli chodzi o raczej pozytywne odczucia, czas na powody, przez które Grander Silver wypada słabo. Słodki, gruszkowy chutney, mógł fajnie połączyć się ze smakiem słono-gorzkiego sera lazur i dobrze dopełnić całość. Istotne słowo - 'mógł'. W tym przypadku tego nie zrobił bo było go zwyczajnie mało i poczułem go może 3 (T R Z Y) razy, z czego większość na wspomnianych kawałkach bez kurczaka. Sos. Ekhm, jaki sos? Znów ta sama sprawa co z 'dżemem' gruszkowym. Jest go stanowczo za mało. Ani nie nadaje/poprawia smaku całości, ani nie nawilża burgera, przez co kanapka jest dosyć sucha. Cytując Mariusza Max Kolonko - 'to się nie dodaje!'




Chociaż całość wygląda apetycznie i smakowicie, wnętrze jest puste i bez charakteru, prawie jak wybudowany na OJRO 2012 wrocławski Stadion Miejski. Jest to przykład, jak można zaprzepaścić ciekawy pomysł na kanapkę. Zatem odpowiedź na pytanie zadane na początku brzmi: NIE. I mógłbym jeszcze raz kupić tę samą kanapkę i przekonać się, czy otrzymałem felerny egzemplarz, czy takie są standardy KFC. Ale poco? Nie mam najmniejszej ochoty powracać do zdecydowanie nie udanej sezonowej wersji Grandera. Co prawda zjadłem całą, i najadłem się, ale to chyba dlatego, że byłem niesamowicie głodny. Brak nawilżenia, brak dopełnienia smakowego, którym z pewnością miał być chutney sprawia, że całość jest mdła i niezbyt smaczna. Sam ser, kurczak i cebula, to za mało, żeby obronić resztę. Kuzyn Grandera Silver - Grander Texas kosztuje złotówkę mniej, napycha porównywalnie i jest o niebo lepszy. I prawdopodobnie pojawi się na CoTuZjeść.



 

Cena: 12,95zł kanapka; 19,95zł zestaw
Miejsce: KFC, Wrocław, Gaj, róg Bardzkiej i Armii Krajowej
Ocena: 5,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz swój komentarz