sobota, 5 września 2015

Wizyta w Nando's: Double PERi-PERi Chicken Burger

Całkiem niedawno miałem okazję jeść w restauracji Nando's. Jest to sieć restauracji specjalizująca się w daniach z kurczaka przyrządzanego technikami kuchni portugalskiej. Z tego co wiem, szefostwo Nando's nie zdecydowało się jeszcze na otworzenie punktu w Polsce, a szkoda. Swój krótki, jednak przyjemny epizod z południowoafrykańską firmą miałem w Londynie, dokładniej na Wimbledonie. Piszę, póki dobrze pamiętam smak!

Ciężka praca, niekorzystne warunki atmosferyczne, inny klimat oraz inne kolory mijane na ulicach nie zmieniły mnie. Zatem nie był bym sobą, gdybym nie zamówił czegoś no wiecie... sporego. Wybór pada na Double PERi-PERi Chicken Burger. Tajemnicze PERi-PERi to marynata, w której spoczywał mój kurczak zanim został ugrilowany. Do burgera domawiam plaster grilowanego sera Halloumi. Ponieważ nie jest to typowa restauracja z pełnymi daniami, zamawiam również standardową porcję frytek.

Zamówienie składam przy kasie. Dam sobie uciąć głowę, że żadna osoba z obsługi nie była Anglikiem, być może Ela przyjęła falę imigrantów z Syrii? Nie mniej, kasjer jest bardzo miły, uprzejmy. Zostałem zapytany nawet o szczegół jakim było umiejscowienie plastra Halloumi. Czy osobno na talerzu, albo w środku, a jeśli w środku, to w którym miejscu. Zażyczyłem sobie między filetami. Co ciekawe, w Nando's kuchnia jest otwarta, grill znajduje się tuż za kasą, więc po odejściu od lady nie nudziłem się, a wypatrywałem, czy może mój burger jest już przygotowywany. Przy okazji zaskoczyła mnie sterylność i higiena, które są utrzymane na kuchni, co w Anglii jest raczej rzadko spotykane. 

Czekając na Double PERi-PERi Chicken Burger rozejrzałem się po restauracji w celu dokładniejszego poznania lokalu i jego wystroju. Już przy samym wejściu, przed zajęciem stolika poczułem przyjemną atmosferą, aż chciało się zostać. Wewnątrz znajdują się wygodne, skórzane ławko-kanapy stojące przy najczęściej sześcioosobowych stolikach. Przeważają ciemne kolory stanowiące wachlarz odcieni brązu. Z głośników dobiega przyjemna muzyka, ze stołów słychać rozmowy i śmiechy. Z całą pewnością jest to jedna ze składowych, które przyczyniają się do tego, że lokal był wypełniony po brzegi.



Minęło około 20 minut, kiedy pojawił się kelner, równie sympatyczny co kasjer. Również nie Anglik. Otrzymałem talerz z solidną porcją frytek i apetycznym burgerem przebitym wykałaczką z chorągiewką u góry. Pieczywo jakie zostało wykorzystane to bułka, bardzo podobna do ciabatty. Jest lekko chrupka i świeża, jednak nie była podpiekana. Pomimo sporej wysokości burgera, wgryzam się raz, drugi, trzeci, kolejny. Jest dobrze. Kurczak jest odpowiednio przyrządzony, miękki w środku, odrobinę chrupki z zewnątrz, rozpływa się w ustach. Marynata PERi-PERi to połączenie soku z limonki oraz tytułowych papryczek. Smakuje mi taka odsłona piersi z kurczaka, jest dosyć ostra, jednak już kwaskowatości jest odrobinę za dużo i momentami przeszkadza. Pomiędzy filetami kryje się grilowany plaster Halloumi. Czuję go, 'skrzypi' podczas rozgryzania, tak jak lubię, dobrze się komponuje z pozostałością, dobrze, że intuicja kazała mi go zamówić. Kanapkę nawilża majonez, który spoczywa na dwóch połówkach bułki, niestety mało wyczuwalny, jednak jego zadanie nadrabia solidny plaster pomidora, który był obecny w każdym gryzie. Całość zamyka kilka listków chrupiącej sałaty. Mało składników, jednak bardzo dobrze wybrane. Są smaczne, pasują do siebie, razem tworzą bardzo ciekawe połączenie. Burger jest o niebo lepszy od typowych sieciówkowych odpowiedników. Świetnie smakuje w połączeniu z frytkami. Są grubo pokrojone, nie ciekną z nich litry oleju, nie są przesolone, a odpowiednio doprawione. Z zewnątrz chrupkie, w środku pozostają miękkie i puszyste. 




Miałem okazję również skosztować innych dań z talerzy osób, z którymi odwiedziłem Nando's. Angielskich nazw niestety nie pamiętam, jednak łatwo je znaleźć w menu. Na talerzach pojawiła się grilowana kolba kukurydzy, pieczywo czosnkowe, grilowana pierś z kurczaka, grilowane udka oraz polędwiczki. Skosztowałem każdego dania, nie miałem złych wrażeń. Nie skosztowałem tylko sałatki coleslaw, bo to dla królików.







Miejsce: Nando's, Londyn, Wimbledon, metro Colliers Wood
Cena: Burger - 10,75£, Halloumi - 1,10£, frytki - 2,30£
Ocena: 8/10